Rozdział 4
Ból. Ból był wszędzie, wypełniał jej ciało i umysł. Nie wiedziała gdzie
jest, nie mogła się poruszyć. W głowie nadal dźwięczał jej ów znajomy śmiech.
***
-Black, czy mógłbyś szybciej rozkładać tą mapę? – Zapytał
zniecierpliwiony James usiłując dostrzec coś ponad ramieniem Syriusza. Remus
położył dłoń na ramieniu przyjaciela i ścisnął je.
-Spokojnie James, znajdziemy ją. – Powiedział cicho. Rogacz pokiwał głową
nadal wpatrując się w Łapę.
-Mam ja! – Wykrzyknął nagle Syriusz! Odwrócił się i pokazał przyjaciołom
plamkę na mapie opatrzoną imieniem Lily Evans. – Z tego, co widzę jest w
lochach. W pustej Sali.
-Idziemy! – Krzyknął Potter i ruszył biegiem w kierunku wskazanym prze
Blacka. Czuł w środki niepokój, jakby
wiedział, że coś się jej stało. Przyspieszył kroku, słyszał przyjaciół
podążających za nim. Lochy jak zawsze były zimne i ponure.
-Łapo! Która to sala? – Krzyknął James przez ramię. Syriusz dogonił go i
zgiął się w pół.
-Ostatnia po lewej. – Wysapał ledwie dosłyszalnie. Okularnik rzucił się
do drzwi. Były zamknięte. Wyciągnął
różdżkę z kieszeni.
-Alohomora! – Zamek zgrzytnął i drzwi uchyliły się. Niepewny, co zastanie
w środku otworzy je szerzej. Pierwszym, co dostrzegł była rudowłosa
nieprzytomna dziewczyna leżąca na ziemi. Podbiegł do niej uniósł lekko,
opierając jej głowę o swoją klatkę piersiową.
-Lily, Lily słyszysz mnie?- Przemawiał cichym głosem, głaszcząc Evans po
policzku. Dziewczyna jęknęła cicho i otworzyła oczy. Minęła chwila zanim udało
jej się skupić wzrok na Jamesie.
-Gdzie.. jestem.. – zapytała ochrypłym szeptem. Chłopak odgarnął jej
włosy z czoła .
-W Lochach, pamiętasz, co się wydarzyło?
Rudowłosa przymknęła powieki, na jej czole pojawiła się niewielka
zmarszczka.
-Ja szukałam Slughorna. Zostawił mi liścik w gabinecie, że będzie tu
czekał. – Zamilkła na chwilkę. – Było tu 3 osoby, byli ubrani na czarno. Mieli
maski i kaptury. Boli… -Szepnęła cicho.
Potter pogłaskał ją po policzku i nachylił się.
-Co Cię boli kochanie?- Zapytał z troską w głosie.
-Wszystko, ale ramie.. – Wskazała głową na swój lewy bok. Rogacz podwinął
rękaw i ujrzał bordową pręgę na ręce dziewczyny.
-Już dobrze Lily. – Powiedział. – Zaraz będzie tu profesor McGonagall i
pani Jenkins.
Evans pokiwała głową i oparła się o tors Jamesa.
- Potter…- Zaczęła, lecz urwała i spojrzała na niego zielonymi oczami.
-Tak Lily?
-Dziękuję. – Wyszeptała cicho i zamknęła oczy. James uśmiechnął się do
siebie. Już po chwili do Sali wbiegły dwie kobiety. Szkolna pielęgniarka
obejrzała dokładnie poszkodowaną. Na widok lewego ramienia wzdrygnęła się i
spojrzała na nauczycielką. McGonagall wyglądała na wstrząśniętą.
-Co to za ślad? – Zapytał James opiekunkę domu. – Pani profesor, bardzo
proszę mi powiedzieć.
-To jest, ślad po klątwie Cruciatus.- Szepnęła kobieta, po czym machnęła
krótko różdżką. Dziewczyna uniosła się w
powietrzu. Miała zamknięte oczy, ale twarz nie wyrażała bólu. Na korytarzy
stała reszta huncwotów.
-Będziecie musieli mi wyjaśnić, w jaki sposób udało wam się ją znaleźć..-
Rzuciła do nich McGonagall na odchodnym. James podążył za nią.
-Poinformuję dziewczyny, co i jak – Powiedział Syriusz. – Wy idzie z
Rogaczem.
Black szybko wbiegł po schodach. Nie wiedział jak ma przekazać dziewczyną
tą informacje. Przecież sam niewiele wiedział
Gdy dotarło do portretu Grubej Damy odetchnął głęboko.
- Świecidełka. – Powiedział, a portret odsunął się i ukazał mu Pokój
Wspólny. NIemalw tej samej chwili dopadła go Dorcas i Rachel.
-Znaleźliście ją? – Pytała jedna.
-Co się stało? – Dopytywała się druga.
Black uniósł dłoń, aby je uciszyć.
-Tak, znaleźliśmy Lily. Jest w Skrzydle Szpitalnym. Ale nie pytajcie mnie
o nic, nie wiem, co się stało. Ale James jest przy niej i pewnie jest
poinformowany o wszystkim.
Oczy Dorcas wypełniły się łzami, z którymi starała się walczyć. Ocierała
je dłonią, ale cały czas napływały nowe. Black spojrzał na dziewczynę ze
smutkiem i objął ją ramieniem. Rachel przyjęła to spokojniej.
-Musimy iść do niej. Powiedziała i
zaczęła schodzić po schodach. Dorcas odsunęła się od Syriusza.
-Przepraszam, że się rozkleiłam. – Szepnęła i pobiegła za przyjaciółką.
Łapa przewrócił oczami i ruszył za dziewczętami. Po kilku minutach dotarł do
Skrzydła Szpitalnego. Pod drzwiami stał Remus, Peter, Dorcas oraz Rachel. Gdy
był już dostatecznie blisko usłyszał jak Remus mówi:
-McGonagall nie dała rady wyprosić Jamesa z Sali. Szedł ciągle za Lily. –
Dorcas zacisnęła powieki. Ruda była jej najbliższą osobą w zamku. Dzieliła się
z nią każdym sekretem.
-Kto to zrobił? – Zapytała Lopez ze złością w głosie, kto, jak kto ale
ona była mściwa. Nikt nie mógł bezkarnie krzywdzić jej bliskich.
-Nie wiemy podobno byli zakapturzeni. – Powiedział Peter jąkając się.
Zapadła pełna napięcia cisza. W korytarzu słychać było tykanie zegara. Nagle
drzwi Skrzydła Szpitalnego otworzyły się.
-Panna Evans odzyskała przytomność. – Powiedziała nauczycielka
spoglądając na zgromadzonych. – Możecie wejść, ale tylko na kilka minut. –
Odwróciła się w kierunku chłopców. – Chce was widzieć, wraz z Panem Potterem u
mnie w gabinecie dziś wieczorem. – Kiedy Remus pokiwał głową McGonagall ruszyła
przed siebie. Gryfoni spojrzeli po sobie
i szybko ruszyli do Lily. Rudowłosa dziewczyna leżała na ostatnim łóżku tuż pod
oknem. Na taborecie obok niej siedział blady James. Evans uśmiechała się lekko do przyjaciół.
-Napędziłaś nam strachu. – Rzucił od niechcenia Black siadając na skraju
łóżka. Dorcas stanęła obok niego patrząc na Lily ze łzami w oczach.
-Bałam się o Ciebie. – Szepnęła. Syriusz wziął ją za rękę i uścisnął.
-Evans, powiedz mi coś ty sama robiła w Lochach? – Zapytała Rachel
wspierając się pod boki. Zmrużyła groźnie oczy mierząc przyjaciółkę wzrokiem.
Dziewczyna leżąca na łóżku westchnęła.
-To nie był najlepszy pomysł, ale skąd mogłam wiedzieć, że to podstęp. –
Zapytała się słabym głosem.
-Smarkerus! – Powiedział nagle James patrząc na Lily. Dziewczyna
zmarszczyła brwi nie rozumiejąc, o co chodzi. – On wtedy przyszedł i zwabił Cię
w pułapkę. Zabije go! – Wykrzyknął wstając z miejsca.
-Uspokój się. – Powiedziała Lily unosząc się lekko na łokciach. Chłopak spojrzał na nią oszołomiony.
-Nie mów mi, że stajesz w jego obronie. – Warknął.
-Oczywiście, że nie! – Oburzyła się Lily. – Po prostu uważam, że nie
warto aż tak się nim interesować.
Dorcas podeszła do przyjaciółki i lekko dotknęła jej ramienia. Evans
wypuściła głośno powietrze z płuc i położyła się z powrotem.
-Nic nie pamiętasz? – Zapytał się Remus po chwili ciszy. Lily pokręciła
głową.
-Postacie w czerni i maskach. – Powiedziała z rezygnacją. – Chociaż,
śmiech jednej z postaci wydawał się znajomy.
-Kobiecy czy męski śmiech? – Zapytał Łapa pochylając się ku niej. Lily zastanowiła się chwilę.
-Chyba kobiecy, wysoki, szyderczy. – Powiedziała.
-Można podejrzewać, ze to ktoś ze Slytherinu. – Mruknęła Lopez
poprawiając sobie włosy. – W końcu stało się to w Lochach.
-Masz rację. – Pokiwał głową James.
Nagle ze swojego pokoiku wyjrzała pielęgniarka. Wystarczyło jedno
spojrzenie i wszyscy byli na nogach.
-Przyjdziemy jeszcze! – Powiedział James kierując się do wyjścia. Lily
pokiwała głową, i położyła się wygodniej. Po chwili już spała. Do Skrzydła
Szpitalnego wszedł ciemnowłosy chłopak. Stanął w pewnym oddaleniu od łóżka
chorej. Popatrzył z bólem na dziewczynę.
-Przepraszam. – Wyszeptał i szybko wyszedł z Sali.
***
-I myślicie, że ja w to uwierzę? – Zapytała rozeźlona profesor
McGonagall. Od godziny starała się dowiedzieć jak udało im się namierzyć Evans.
-Ale to prawda! – Powtórzył James po raz kolejny. – Lily zniknęła, a
Snape powiedział jej w Wielkiej Sali, że Slughorn chce się z nią widzieć. To
logiczne, że poszliśmy właśnie tam. – Syriusz i Remus zgodnie pokiwali głowami.
Peter przerażony wpatrywał się w krzyczącą nauczycielkę.
- Podobno drzwi od Sali gdzie, przebywała panna Evans były zamknięte. –
Rzuciła kobiet siadając za biurkiem.
-No tak. – Zaczął spokojnie Remus. – Sprawdzaliśmy sale po kolei, gdy
okazało się, że drzwi są zamknięte byliśmy pewni, że Lily musi tam być.
Nauczycielka przyjrzała się chłopcom dokładniej, wydawali się nie
kłamać. Westchnęła.
-Idźcie do Pokoju Wspólnego. – Powiedziała surowym tonem. Wszyscy czterej
poderwali się z miejsca i ruszyli do drzwi. Kiedy byli na korytarzu Syriusz
przeciągnął się.
-Ale nas przemaglowała. – Powiedział niewyraźnie.
-Musimy coś z tym zrobić. – James przystanął na chwilę. – To na pewno
Ślizgoni.
-Takie jest nasze podejrzenie, ale… - Remus nie był do końca przekonany.
-Gdybyśmy mieli kogoś w Slytherinie. – Powiedział Potter – Kogoś, kto
mógłby sprawdzić czy te szumowiny nie spiskują. – Black uśmiechnął się pod
nosem.
-Mam kogoś takiego. – Przyjaciele spojrzeli na niego nie wiedząc, o co mu
chodzi. – Moja kuzynka Andromeda! –
Wyjaśnił patrząc na nich.
-No tak! – Krzyknął uradowany Potter. – Poprosisz ją o przysługę?
Łapa kiwnął głową. Musi znaleźć
Dromedę.
***
-Poczekaj chwilę. – Roześmiała się dziewczyna siedząca naprzeciwko Blacka
w bibliotece. – Chcesz, żebym szpiegowała ślizgonów? – Dokończyła szeptem. Jej
podobieństwo do Bellatriks było bardzo duże. Andromeda miała, co prawda
jaśniejsze włosy i łagodniejsze spojrzenie jednak twarz i gesty były
identyczne. Syriusz uśmiechnął się
szeroko i pokiwał głową. Dziewczyna zamyśliła się.
-Wiem, że proszę Cię o dużo.
- Powiedział chłopak. – Ale nie
chcę Ciebie na nic narażać. Chodzi mi o to, abyś po prostu wybadała, czy nie
planowali ostatnio czegoś dziwnego.
-Oni zawsze siedzą w grupce. – Zaczęła Andromeda. – Jednak postaram się
podpytać Narcyzę.
Black zdziwił się. Widząc jego minę kuzynka uśmiechnęła się.
- Ona nadal jest dosyć dziecinna, urobię ją. – Powiedziała brunetka. Łapa
odetchnął z ulgą.
- Po raz kolejny ratujesz mi życie. – Odrzekł nonszalancko. Andromeda
parsknęła śmiechem.
-Oj kuzynie! Jesteś moim ulubionym, wyklętym członkiem szlachetnego rodu
Blacków. – Ostatnie słowa wypowiedziała z nieskrywaną niechęcią i szyderstwem.
-Skarbie, ktoś musi być czarną owcą. – Uśmiechnął się kpiąco. – Matka
wypaliła już moją podobiznę z gobelinu? – Zapytał się jakby od niechcenia.
- Z Tego, co wiem to tak. – Odparła dziewczyna.- Myślałeś, że tego nie
zrobi?
-Wiedziałem, że kochana mamuśka tak postąpi. – Rzucił Syriusz z krzywym
uśmiechem. – Ale i tak dziwnie się czuje.
Andromeda wzięła go za rękę.
-Też bym się tak czuła. – Mruknęła. Black pokiwał głową i westchnął.
-Ale z drugiej strony czuję się jakiś taki wolny. – Ślizgonka pokiwała
głową.
-Wiesz, co Syriuszu, trochę zazdroszczę Ci tej wolności, ale cóż.. Do
skończenia szkoły pomęczę się z moją rodzinką. – Wyznała lekko zasmucona.
-Szybko zleci kuzyneczko! – Powiedział chłopak chcąc pocieszyć
brunetkę. Andromeda tylko pokiwała
głową.
-Jak się czuje Evans. – Zapytała po chwili milczenie. Black zamyślił się.
-Lepiej. Powoli odzyskuje siły, ale nasza urocza pielęgniarka pilnuje aby
nikt nie siedział dłużej jak 5 minut.
-Jak to znosi Potter? – Zaśmiała się Black. Syriusz wyszczerzył zęby.
-Ciężko.
-Biedny James.. – Zaśmiała się cicho Andromeda zbierając książki ze
stolika. –Dam znać jak się czegoś dowiem. – Odeszła się żwawy krokiem. Syriusz
obserwował jak się oddala, aż nie zniknęła za zakrętem. Po chwili samotnego siedzenia Black zwlekł się
z krzesełka, przeciągnął się i ruszył do wyjścia. Przemierzając samotnie
opustoszałe korytarze rozmyślał o rodzinie. – Nigdy nie pasowałem do tego domu,
wszyscy są tacy zadufani w sobie i przekonani o własnej wyższości. Dlaczego nie
zauważają, że nie liczy się pochodzenie, nazwisko czy majątek? Co się musi
wydarzyć, aby przejrzeli na oczy. Nie żałuje ucieczki do Jamesa. Tam zawsze
czułem się lepiej niż pod jednym dachem z rodzicami i bratem. Oni też nie
tęsknią, dawali mi znać na każdym kroku, że nie akceptują mnie takim, jaki
jestem. Nagle usłyszał, że ktoś woła jego imię. Wolno odwrócił się w stronę
głosu. Ujrzał tą samą brunetkę, która witała się z nim podczas uczty
powitalnej. Szeroko się uśmiechnął i uniósł jedną brew w górę.
-Witam moja piękna Georgino. – Powiedział głębokim męskim głosem.
-Nie masz nic przeciwko żebym towarzyszyła Ci do naszej wieży? – Zapytała
spuszczając wzrok. Urocze. – Pomyślał Syriusz.
-Z miłą chęcią przyjmę taką towarzyszkę. – Razem ruszyli korytarzem. –
Powiedz mi Georgie, jak to możliwe, ze wcześniej nie Cię nie widziałem? Dopiero
na rozpoczęciu tego roku.
Dziewczyna uśmiechnęła się i odrzuciła włosy na plecy.
- Mam niecały metr sześćdziesiąt! Nic dziwnego, że się nie wyróżniam! –
Roześmiała się ukazując rząd równych białych zębów. Łapa również się uśmiechnął.
-Wydawało mi się na Uczcie, że kokietujesz raczej Jamesa. – Powiedział
lekkim tonem unosząc brew do góry.
-Może tym sposobem chciałam zwrócić twoją uwagę? – Zapytała patrząc mu
prosto w oczy. Zadziorna – Pomyślał Black, coraz bardziej mi się podoba.
-Ach tak? – Zdziwił się Syriusz stając przed portretem Grubej Damy.
Georgina pokiwała głową.
-Wszystkie Twoje fanki usiłują zwrócić twoją uwagę poprzez nadskakiwanie
Ci. –Powiedziała z uśmiechem. – Ja pomyślałam, że lepiej zrobię ignorując Cię
przy pierwszym spotkaniu. – Popatrzyła mu prosto w oczy i zobaczyła w nich
wesołe błyski.
-Śliczna i przebiegła. – Skomentował Black patrząc na nową znajomą. –
Coraz bardziej mi się podobasz.
Berns uśmiechnęła się leciutko.
-Mówisz to wszystkim dziewczyną czy tylko tym, które Ci się podobają? –
Zapytała ironicznie brunetka. Łapa uniósł brwi i podrapał się po głowie.
-Moja droga Georgie. – Zaczął głębokim głosem. – Jeżeli mówię, że
dziewczyna mi się podoba to jest najszczersza prawda. – Końcówkę zdanie
wypowiedział szeptem tuż nad jej uchem. Georgina zarumieniła się lekko i
popatrzyła chłopakowi w oczy.
- Niezmiernie się z tego powodu cieszę. – Wyszeptała. Black zobaczył, że
kosmyk jej włosów leży na policzku. Delikatnie chwycił pukiel w dwa palce i
założył jej za ucho. Nagle usłyszał czyjeś chrząknięcie. Przed nimi stałą
Dorcas z rękoma założonymi na piersiach.
-Black czy mógłbyś kokietować małolaty w innym miejscu a nie blokujesz
wejście do Pokoju Wspólnego?-Zapytała brunetka lodowatym tonem. Syriusz ze
skruszoną miną odsunął się od Georginy.
Meadows przeszła obok nie patrząc na żadne z nich. Gdy po podaniu hasła
Grubej Damie zniknęła za portretem Georgi e zapytała.
- To jakaś twoja znajoma? – Syriusz kiwnął głową . Berns podeszła do
niego i położyła my rękę na ramieniu. – Nie martw się nią, pewnie ma zły dzień.
Poza tym ta Evans jest jej przyjaciółką a słyszałam, że miała wypadek. –
Chłopak zmrużył oczy.
-Skąd o tym wiesz? – Brunetka wydawała się być zaskoczona tym pytaniem.
-Przecież w Gryfindorze wszyscy o tym już wiedzą, pewnie do jutra będzie
to największa nowina w zamku. – Odparła podchodząc do Portretu. – Uwierz mi
Syriuszu, dziewczyny często mają dziwne
zagrania. Nie powinieneś się tym przejmować.
-Masz całkowitą rację. – Westchnął Black. – Szczególnie Meadowes potrafi
się boczyć o niewiadomo, co.
Berns podała hasło. Pokój wspólny był opustoszały. Pod ścianą kilkoro
uczniów z młodszych klas grało w szachy lub gargulki.
-Chyba już pójdę się położyć. – Powiedziała dziewczyna patrząc na
towarzysza.- Dziękuję za rozmowę i dobranoc. – Dodała z uśmiechem. Syriusz
również się uśmiechnął.
-Ja również dziękuję. Dobranoc. – Gdy Georgi zniknęła w przejściu do
dormitoriów dziewcząt, Syriusz usiadł na fotelu przed kominkiem i zamknął oczy.
***
Rachel szybko przemierzała korytarz, aby zdążyć przed ciszą nocna.
Cudownie jak woźny mnie złapie znowu będę miała szlaban. Tym razem McGonagall
mnie zamorduje jestem tego pewne. Nie zwracając uwagi na nic skręciła w prawo.
Poczuła, że odbija się od kogoś i upada na ziemie.
-Auu. – Wyrwało jej się z ust, kiedy uderzyła łokciem o kamienną
posadzkę.
-Przepraszam! – Wykrzyknął męski głos i czym prędzej podniósł ją z
ziemi. Kiedy zobaczyła, z kim się
zderzyła uśmiechnęła się.
-Witaj Ben. – Powiedziała. – To nie Twoje wina mogłam patrzeć jak idę.
Chłopak roześmiał się.
-No nie przesadzaj, Rachel to tak samo moja wina. – Dziewczyna tylko
pokręciła głową.- Gdzie się tak spieszysz?
-Za jakieś 20 minut 22. – Odrzekła zbierając książki z podłogi. – Jeżeli
dostanę kolejny szlaban to… -Nie dokończyła. Benjamin uśmiechnął się ze
zrozumieniem.
-Może Ci pomogę z tymi lekturami? – Zapytał się wyjmując jej książki z
rąk.
-No a ty? Nie boisz się spóźnienia? – Rachel powoli ruszyła schodami za
chłopakiem. Ben pokręcił głową.
-Jestem Prefektem mogę się spóźnić o godzinę.
-Szczęściarz! – Powiedziała brunetka poprawiając bluzkę.
-Owszem nie narzekam. – Odparł Fox z łobuzerskim wyrazem twarzy. – Ale
nienaganne zachowanie przez 4 lata opłaciło się.
-Tak samo Lily i Remus! – Uśmiechnęła się Lopez na wspomnienie
przyjaciół. – Z tym, że oni nie wykorzystują przywilejów, jakie im przysługują.
-A właśnie podobno twoja przyjaciółka miała wypadek jakiś? – Zapytał
chłopak przystając na szczycie schodów. Rachel posmutniała i pokiwała głową.
-Tak, ale czuje się już lepiej.
-Co się stało? – Zapytał jakby od niechcenia. – Nie chcę być wścibski,
ale mówili, że była nieprzytomna.
Lopez pomyślała chwilkę, czy wtajemniczenia Bena nie byłoby błędem. Po chwili powiedziała:
-Została zaatakowana w lochach, jedna nic więcej nie wiem.
-Przykro mi. – Powiedział szczerze zatrzymując się pod portretem Grubej
Damy. Rachel pokiwała głową odbierając od chłopaka książki.
-Dziękuję za pomoc. – Rzuciła. Ben przeczesał dłonią włosy.
-Tak się zastanawiam, czy nie chciałabyś się kiedyś umówić. – Brunetka
popatrzyła mu prosto w oczy.
-Myślę, że byłoby miło. – Blondyn wyszczerzył zęby.
-To może w piątek? O 19..? – Zaproponował patrząc wyczekująco na
dziewczynę.
-Może być! – Powiedziała entuzjastycznie. – W Sali Wejściowej? – Benjamin
pokiwał głową.
-Tak, więc dozobaczenia Rachel! –Pomachał ręką na pożegnanie.
-Do widzenia! – Odkrzyknęła dziewczyna wchodząc do Pokoju Gryfonów. W
środku panowała dziwna cisza. Zazwyczaj o tej porze wszyscy tłoczyli się na
kanapach, fotelach i podłodze. Zobaczyła
Remusa siedzącego przy kominku.
-Hej Remi, czemu tu tak pusto? – Zapytała siadając obok chłopaka.
-James u Lily, Dorcas jakaś wściekła była i poszła do dormitorium,
Syriusz gdzieś wybył kiedy tylko przyszedłem a Peter.. Właściwie nie wiem gdzie
jest. – Oparł zmęczony chłopak. Pod oczami miał fioletowe cienie.
-Luniu czy coś się stało? – Zaczęła ostrożnie dziewczyna. Remus spojrzał
na nią.
-Nie, jestem zmęczony tym wszystkim. – Odrzekł przecierając oczy. –
Wypadek Lily, zamartwianie się Jamesa, humory Dorcas i Łapy, ciągłe znikanie
Petera. Na dodatek pełnia się zbliża.- Mówił bardzo szybko, więc Rachel
powtórzyła.
-Pełnia? – Lupin spojrzała na nią z przestrachem, szybko jednak przybrał
maskę obojętności.
-Nie lubię pełni, nachodzę mnie wtedy dziwne myśli. – Skłamał gładko
chłopak. Lopez uśmiechnęła się i pogłaskała go po ramieniu.
-Ech Luniu, Luniu. Idę zobaczyć, co z Meadowes.- Odparła dziewczyna i
ruszyła w stronę schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt. Po odejściu
Rachel Remus znowu został sam, zapatrzony w dogasający ogień w kominku. Czuł
się bardziej samotny niż kiedykolwiek. Zawsze otaczali do przyjaciele James, Syriusz
i Peter. Teraz każdy z nich miał swoje sprawy. Remus westchnął. Rogacz siedzi u
Lily w skrzydle szpitalnym, jeszcze trochę i wpakuje się w kłopoty przez ciągłe
wymykanie się. Syriusza wyraźnie coś
dręczy. Pokłócił się o coś, a może raczej o kogoś z Dorcas, a Peter? Peter znika
gdzieś na całe godziny, a jak już siedzi z nimi jest jakby nieobecny. Co my tak
właściwie o nim wiemy? Urodził się w Londynie i ma 16 lat. Tyle to każdy o nim
wie. Lubi jeść i leniuchować, to można wywnioskować z obserwowania go przez 6
ostatnich klas., Ale czy kiedyś się nam zwierzał? Wiem tylko, że nie jest
odważy , woli w spokoju posiedzieć przy kominku. Główny bohater rozmyślań
Lunatyka wszedł do Pokoju Wspólnego i rozejrzał się po opustoszałym
pomieszczeniu. Lupin uniósł rękę w geście powitania i przywołał Petera do
siebie. Chłopak powoli podszedł do przyjaciela.
-Coś się stało Remusie? – Zapytał piskliwie Glizdogon siadając na brzegu
kanapy.
-To Ty mi powiedz. – Odpowiedział Remus bacznie przypatrując się
rozmówcy.- Coś Cię trapi? – Peter zaczął kręcić się na swoim miejscu.
-Nie… - zaczął cicho. – To znaczy tak..- Szybko poprawił się.. – Bo widzisz
Remusie ja .. ja.. – Pettigrew nie mógł się wysłowić. Nabrał powietrza w płuca
i powoli je wypuścił. Podjął kolejną
próbę wyjawienia swojej tajemnicy Lupinowi.
-Bo ja się zakochałem. – Powiedział cichutko czerwieniąc się aż po czubek
głowy. Lunatyk nie od razu się odezwał. Chwilę wpatrywał się w przyjaciela, aż
w końcu rzekł:
-To dobra wiadomość. Kim jest ta dziewczyna? – Peter wydukał coś
cichutki. Remus nachylił się nad nim.
-Możesz powtórzyć?
-Marlena McKinnon.- Wydukał speszony chłopak.
- To taka blondynka z Rawenclawu? – Zdziwił się Remus przywołując w
myślach obraz obiektu westchnień Petera. Glizdogon nieznacznie kiwnął głową. Lupin
zastanowił się chwilę nad najlepszym wyjściem z sytuacji.
-Myślę, że trzeba powiedzieć Rogaczowi i Łapie. – Zawyrokował, Lupin.
Peter zerwał się z kanapy.
-Oni mnie wyśmieją! – Wykrzyknął przerażony. Remus uśmiechnął się.
-Pewnie pośmieją się trochę, ale potem zajdą najlepsze wyjście z
sytuacji.
-Tak myślisz?- Zapytał chłopak z tłumioną radością. Lupin pokiwał głową i
poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Jestem pewien.
***
-Udało Ci się? – Słowa te skierowała dziewczyna siedząca pod oknem do chłopaka,
który właśnie wszedł do pomieszczenie, wypełnionego dziwnymi przedmiotami.
-Wątpiłaś we mnie? – Roześmiał się blondyn rozsiadając się wygodnie obok
manekina ubranego w długą zieloną suknie i czarny szal. – Wszystko idzie zgodne
z planem. Już niedługo będziesz miała to, czego chcesz.
Dziewczyna wyszła z cienia, okazało się, że podobnie jak jej rozmówca ma
ona włosy koloru blond, jej oczy miały dziwną barwę. Zielony kolor pomieszany
był z niebieskim a usta wygięte były w złośliwym uśmiechu.
-Teraz chcę tylko jednego Ben. – Rzekła słodko siadając obok. – Wiesz, co
to jest? –Zapytała zarzucając mu ręce na szyje i całując namiętnie.
Nie mam pomysłu na Rozdział 5. Wczoraj stała się rzecz straszna.. Na blogu www.dorcas-vs-black.blogspot.com pojawiła się ostatnia notka. Teraz czekać tylko na epilog i żegnaj piękna historio ;( .. Ciężko żeganać się z czymś co towarzyszyło mi przez tyle miesięcy..
Zapraszam do zostawiania swoich opinii ;)
Dziękuję..
Takoizu..
Biedna LilkaxD
OdpowiedzUsuńA może teraz zakocha się w Jamesie?
Nie no tak sobie głośno myślęxD
Już widzę dziewczynę PeteraxD hahxD
Ja chcę nowośćxD
Nadrobiłam zaległości ;)
OdpowiedzUsuńOhoho Peter zakochany ;) Jestem ciekawa jak będzie to wyglądało.
Weny, weny i jeszcze raz weny i szybko dodawaj nowy rozdział
Ciekawie się zapowiada :d Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuń