Kolejna Notka

Rozdział pojawi się na feriach.
Po 20 stycznia!

sobota, 12 października 2013

Rozdział 9.



-Przyzwyczaiłem się do Tego szlabanu. – Wyznał James podczas ostatniego dnia kary zadanej przez McGonagall. Lily spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Tak bardzo spodobały się Ci się szlabany? No cóż nie zapomnij, że od jutra masz z Blackiem kolejny. – Chłopak zrobił nic nierozumiejącą minę, Evans westchnęła i wyjaśniła.
-Znęcanie się nad Severusem , Sala wejściowa. Coś świta? – James jęknął cicho.
-Nie możesz nam tego odpuścić? – Zapytał błagalnym tonem podchodząc do niej. Rudowłosa roześmiała się widząc jego minę.
-Nie ma mowy. – Chłopak stanął bezpośrednio za nią i oparł ręce po obydwu jej stronach. Nachylił głowę i zaczął szeptać jej do ucha.
-Lily, dlaczego tak się za nim wstawiasz? – Po plecach dziewczyny przebiegł dreszcz, przymknęła lekko powieki i odetchnęła głęboko.
-Odsuń się, proszę. – Wyszeptała przez zaciśnięte gardło.
-Odpowiedz. – Prosił nie ustępując chłopak.
-Nie wiem, po prostu nie lubię znęcania się nad słabszymi. – Odparła zaciskając palce na trzymanym w ręku tomie. Potter westchnął.
-A może, po prostu lubisz go nadal? –Evans pokręciła przecząco głową.
-Nie po tym, co mi powiedział, co zrobił, a teraz się odsuń. Chce dokończyć tą półkę. –Ku jej zaskoczeniu, James posłuchał. Odszedł i zajął się książkami. Liy kilka razy zbierała się, żeby coś powiedzieć. Jednak za każdym razem brakowało jej odwagi.  Koniec szlabanu nadszedł bardzo szybko. Potter odebrał różdżkę od nauczycielki i oddalił się w swoją stronę.
-A Panu Potterowi, co dolega?- Zapytała profesor McGonagall.
-Chyba się źle poczuł. – Skłamała gładko dziewczyna. – To jest książka, którą pożyczyłam. – Zmieniła temat Evans, wyciągając w kierunku kobiety opasłe tomiszcze.
-Zatrzymaj ją.- Odpowiedziała opiekunka domu lwa. – Przyda Ci się, mam nadzieję, że spełnisz swoje marzenia.
-Bardzo dziękuję! – Wzruszyła się Lily. –Do widzenia!
-Do widzenia.

***
Niedziela, dzień, w którym wszystkie osoby nadrabiają zaległe prace domowe a inne korzystają z ostatnich minut wolnego. Tymczasem w pokoju Gryfonów:
-Nie rozumiem. – Mruknęła Ann kładąc głowę a stół. Od kilku godzin Remus starał się jej wytłumaczyć jak stworzyć Eliksir Euforii.
-Spokojnie zaraz zrozumiesz. – Cierpliwie mówił chłopak pochylając się nad blondynką. – Popatrz, już prawie skończyłaś, niewiele Ci zostało.
-Jaasne. – Westchnęła dziewczyna. Rozglądając się po pokoju wspólnym. –Macie bardzo wysoki poziom na Eliksirach. We Francji miałam tylko 2 godziny tygodniowo przez ostatnie 3 lata.
- Na pewno nadrobisz. – Uśmiechnął się Lupin. – Myślę, że jeśli chcesz szybciej nadrobić materiał powinnaś poprosić Lily o pomoc. Ona jest ode mnie lepsza.
-Tak, mówili mi, że ona jest bardzo dobra. Ale jakoś tak mi głupio prosić ją. –Wyznała Blondynka. Nagle do pokoju wspólnego weszła Dorcas w towarzystwie Rachel. Obie dziewczyny skierowały się w kierunku Remusa i Ann.
-Hej dzieci! – Przywitała się Lopez siadając na fotelu. Zajrzała do pergaminu leżącego przed McKade. – Eliksiry? Jak ja się cieszę, że nie muszę już chodzić na ten wspaniały przedmiot.
-Za to ja lubię lekcje ślimaka. – Wyznała Dorcas.
-Tak, bo siedzisz obok Lily! -  Odparowała Rachel z uśmiechem. Meadowes roześmiała się.
-Wiesz, każdy robi, co może. -  Powiedziała dziewczyna rozciągając się na fotelu. Remus zaczął zbierać swoje rzeczy.
-Dziękuję za pomoc! – Uśmiechnęła się Ann. Lunatyk odwzajemnił uśmiech.
-Jak będziesz potrzebowała pomocy z czegoś jeszcze to ja jestem do twojej dyspozycji. –Zaoferował się chłopak i ruszył w stronę dormitorium. Blondynka odprowadzała go wzrokiem.
-Widzę, że dogadujesz się z Luniaczkiem. – Stwierdziła Lopez. Annet pokiwała głową.
-Tak mamy sporo wspólnych tematów.
-Bardzo się z Tego cieszę. Remus jest raczej samotnikiem. – Wyznała nowej uczennicy Dorcas.
-Zauważyłam. – Odparła z westchnieniem dziewczyna. – Idę na górę.
Dziewczyny pomachały jej na pożegnanie.
-Myślisz, że Ann i Luniak? – Zapytała się Lopez przyjaciółki.
-Byłoby fajnie! – Wykrzyknęła Meadowes.  Piękna brunetka wstała z fotela i przeciągnęła się.
-Jestem strasznie zmęczona! – Wymamrotała niewyraźnie dziewczyna. –Idę się położyć. Idziesz ze mną?
-Nie posiedzę jeszcze chwile. – Powiedziała Dorcas. Przyjaciółka pokiwała głową i ruszyła w stronę krętych schodów.  Meadowes podciągnęła kolana pod brodę i wpatrywała się w strzelające w kominku płonienie. Niewiadomo skąd pojawił się przy niej nie, kto inny tylko Syriusz Black.
-Hej mała.- Przywitał się z szelmowskim uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego przelotnie, po czym znowu skierowała spojrzenie na ogień.
-Hej.
Black lekko zmarszczył brwi, ale niczym niezrażony zagadał.
-Mam sprawę.  
Dorcas nie zareagowała. Chłopak wpatrywał się w nią chwilę po czy teatralnie westchnął.
-Nie zapytasz się, o co chodzi.
-Przecie i tak mi powiesz! – Odparła brunetka, wzruszając ramionami. Black przeczesał włosy palcami.
-W mojej wyobraźni ta rozmowa przebiegała inaczej. – Stwierdził. Meadowes uśmiechnęła się lekko.
-Kto by pomyślał Black, że masz taką bujną wyobraźnie.  Ale wyznaj mi, z czym do mnie przychodzisz.
Syriusz przez chwilę, starał się ubrać swoje myśli w słowa.
-Rogacz jest ostatnio jakiś nieswój. – Powiedziała ostrożnie. – Uważam, że to z powodu Evans.
-Łapo, zawsze o nią chodzi, jeżeli coś nie tak z Jamesem.
-No tak, ale teraz mam już tego dość! – Powiedział zirytowany chłopak.- Te ich ciągłe kłótnie i jęczenie Rogacza, jak to on jej nie kocha.
-Myślisz, że ta sytuacja odpowiada mi bądź Rachel? – Zapytała, Dorcas z krzywym uśmiechem. Black pokręcił głową.
-Raczej nie. Dlatego mam do Ciebie sprawę. – Zaczął Łapa. – Możemy ich zbliżyć do siebie, bez ich wiedzy.
Meadowes spojrzała na chłopaka zdziwiona.
-Jak?
-Już tłumaczę, gdyby w naszym gronie znalazła się para jakaś. Oni musieliby przebywać ze sobą więcej.
-Chcesz, aby ktoś z nas udawał zakochanych? – Niedowierzała dziewczyna. Chłopak pokiwał głową.
-Nie ktoś losowy, chodziło mi o nas.- Wyznał jednym tchem. Meadowes wpatrywała się chwilę w swojego rozmówce.
-Żartujesz? – Black pokręcił głową, ale nadal milczał. Myślał o tym planie kilka dni. W jego głowie wyglądał całkiem sensownie, jednak teraz, kiedy wypowiedział go na głos nie wydawał już się tak dobry.
-Chcesz, żebym udawała twoją dziewczynę? – Upewniła się Dorcas.
-Tak.
-Z tym całym chodzeniem za rękę, i wszystkim? – Dociekała brunetka opuszczając nogi na ziemię.
-Owszem, jak ktoś będzie w pobliżu musielibyśmy udawać. – Wzruszył ramionami. Meadowes odchyliła głowę.
-Nie wiem. – Powiedziała po chwili. – Twój plan jest interesujący, ale.. – Nie dokończyła.  Syriusz zapytał.
-Czy powodem twojego wahania jest jakiś chłopak? – Dorcas zmarszczyła brwi.
-W pewnym sensie, ale tym się nie przejmuj. – Oznajmiła pewnym głosem. Black zastanawiał się, o kogo może chodzić. Ostatnio nie widywał dziewczyny z kimś szczególnym.
-Może chcesz to przemyśleć? – Brunetka pokręciła głową. Po chwili uśmiechnęła się szeroko.
-Nie muszę, zgadzam się na twoją propozycje. Od jutra jesteśmy parą. – Rzekła uroczysty tonem, Black wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Nie pożałujesz!
-Mam taką nadzieję. – Nad głową Syriusza Dorcas zobaczyła Jamesa wchodzącego przez dziurę pod portretem. Ubrany był w szkarłatno – złoty strój do Quidditcha, a na jego twarzy malowało się wyczerpania. Ostatkiem sił dowlókł się do kanapy przed kominkiem i ciężko na nią opadł.
-Umieram. – Jęknął przeciągle. – Ten trening to katorga!
-Było aż tak źle? – Zainteresowała się dziewczyna. Potter kiwnął głową.
-Nie mam czucia w dłoniach. –Jęknął chłopak.
-Moje biedne Rogasiątko! – Powiedział z przesadną troską Back. Dorcas zachichotała. Przyjrzała się uważnie Potterowi. Miał on wyraźne sińce pod oczami i dwudniowy zarost. Czyżby to przez Lily chłopak był w takim stanie?
-Jutro pogadamy inaczej Łapo. – Odgrażał się James. Black tylko pokiwał z powątpiewaniem głową. Meadowes uśmiechnęła się delikatnie i wstała.
-Idę się położyć. – Powiedziała. – Do zobaczenia chłopcy! – James tylko mrugnął do niej jednym okiem, natomiast Syriusz odprowadził ją spojrzeniem.
-Łapo zaniesiesz mnie na górę? – Zapytał słabo Potter. Black roześmiał się.
-A, co będę za to miał? – Zapytał się przystojny brunet. Okularnik nie odpowiedział.-No dobra, pomogę Ci. A tak pyzatym, ja i Dor mamy plan pogodzenia Cie z Evans.
Potter mimo zmęczenia roześmiał się gorzko.
-Powodzenia.
-Uda nam się. – Powiedział pewnie Syriusz. –Zobaczysz.
-Wiesz, co Łapo czasami jestem w takim nastroju, że mam ochotę dać sobie spokój.  Kiedy po raz kolejny mnie odrzuca.  Ale kiedy widzę jej uśmiech.. Wtedy pragnę oglądać go do końca życia. – Stwierdził cicho Rogacz. Syriusz milczał. Patrzył na swojego przyjaciela i tak bardzo pragnął mu pomóc. James przez 5 lat walczył o Lily.  Nie zawsze stawiał przemyślane i rozsądne kroki. Ale robił co mógł. I się zmieni, dla niej dojrzał. Tylko, czemu ona tego nie widzi?




***          
-Wyłaź, Meadowes! – Wrzasnęła, Lopez dobijając się do drzwi malutkiej łazienki w dormitorium dziewcząt. Lily nie zwracała uwagi na hałas. Stała przy oknie wpatrując się w wirujące płatki śniegu. Od ostatniego dnia szlabanu Potter się do niej nie odzywał. Przecież nawet się nie pokłócili, po prostu powiedziała mu, co myśli a on się teraz boczy. Powinna się cieszyć. W końcu ma spokój, to, dlaczego odczuwa jakby jej czegoś brakowało? Drzwi łazienki się otworzyły.
-Mogłaś wstać wcześniej Rachel. – Powiedziała z uśmiechem brunetka, Kiedy przyjaciółka zniknęła w łazience Dorcas podeszła do Lily. –Muszę Ci coś powiedzieć.
Evans spojrzała na dziewczynę i uśmiechnęła się zachęcająco.
-ChodzęzSyriuszem. – Powiedziała jednym tchem 
-Co!? –Wykrzyknęła rudowłosa dziewczyna. – Z tym Syriuszem? – Meadowes pokiwała głową.
-Tak.
-Jesteś pewna, że tego chcesz? – Zapytała z troską Lily. –Wiesz, jaki on jest.
-Wiem, ale.. Chce tego.  Chce spróbować. – Odparła pewnym głosem dziewczyna. Evans pokiwała głową w zamyśleniu. Po chwilę uśmiechnęła się szeroko.
 -Bardzo się cieszę! – Stwierdziła, po czym przytuliła dziewczynę.
-Naprawdę? Tak się bałam twojej reakcji! – Wydusiła Dorcas przez ściśnięte gardło, spuszczając wzrok. Nie lubiła okłamywać Lily. – W końcu to przyjaciel Pottera.
-Wiem Dor, ale chcę żebyś była szczęśliwa. Mam nadzieję, że Black Cie nie zrani. –Szepnęła jej do ucha. W tym momencie z łazienki wyszła Lopez.
-Co to za urocza scenka? – Zapytała z uśmiechem.
 -Dorcas chodzi z Blackiem. -  Przedstawiła radosną nowinę Lily. Rachel wytrzeszczyła oczy po czym z piskiem podbiegła do dziewczyn.
-Tak się cieszę! – Wykrzyknęła przytulając się. Dorcas zamknęła oczy.  Miała nadzieję, że dziewczyny nie będą złe jak dowiedzą się prawdy o tym związku.
-No koniec tego dobrego! – Powiedziała Lily.- Idziemy na śniadanie!
Trzy przyjaciółki wzięły swoje torby i udały się do Wielkiej Sali. Tuż przed drzwiami w Sali Wejściowej stał nie, kto inny jak Syriusz. Dorcas poczuła, że ręce jej się pocą. Nie wiedziała, co ma robić. Podejść czy nie? Może pocałować go w policzek?  Decyzje jednak podjął Łapa. Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny. Dorcas zamarła. Chłopak wplótł ręce w jej włosy przez chwilę patrzył w jej oczy poczym złożył na jej ustach długi pocałunek. Osoby w Sali Wejściowej zamarły. Fanki Syriusza patrzyły na tą scenkę z zazdrością w oczach.  Gdy pocałunek się skończył Black szepnął do Dorcas zmysłowym głosem:
-Hej piękna. – Meadowes uśmiechnęła się lekko.
-Hej.
-Dobra gołąbeczki jesteśmy głodne! – Roześmiała się Rachel. – Idziemy na śniadanie.
W Wielkiej Sali widok Syriusza i Dorcas idących za rękę wywołał małą sensacje. Meadowes cały czasu uśmiechała się a z jej oczu promieniował blask.
-Ładna para. – Szepnął przy stole James do rudowłosej dziewczyny. Lily pokiwała głową.
-Cieszę się, że są razem. – Wyznała mu również szeptem.
-Teraz jesteś na mnie skazana. -  Powiedział chłopak. Evans uniosła pytająco jedną brew. –No wiesz pewnie będą chcieli razem siedzieć na lekcjach.
Lily westchnęła ciężko.
-Jakoś to zniosę. -  Sięgnęła po tosty. –Albo po prostu usiądę z kimś innym.
-Będziesz aż taka niemiła? – Zdziwił się chłopak a mina mu nieco zrzędła.  Rudowłosa wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, pomyśle.
Do Sali wleciało setki sów. Przed Lily wylądowała jej brązowa sówka trzymając list od rodziców. Dziewczyna szybko rozerwała kopertę, a zagłębiając się w treść listu coraz bardziej marszczyła brwi.
-Coś się stało? – Zapytała Ann przyglądając się przyjaciółce. Evans pokręciła głową.
-Nie do końca. – Odparła. – Po prostu moja mama, uwielbia wtrącać się w moje życie.
-A, o co chodzi? – Zainteresowała się Dorcas wychylając się w stronę Lily. Nawet Peter przerwał na chwilę jedzenie.
-Jako mała dziewczynka śpiewałam w takim chórze. – Wyznała. – I moja mama spotkała kierowniczkę, która mnie uczyła śpiewać.  A ona poprosiła moją mamę czy nie mogłabym zaśpiewać na świąteczny koncercie.
-No ale co w tym złego, że chciała żebyś zaśpiewała. – Zapytał Remus.
-W tym nic, ale w tym, że moja mama się zgodziła a ja nie mam nic do gadania.
-Oj, a ty umiesz śpiewać? – Zapytał się Black, za co oberwał w ramię od Meadowes. Evans wzruszyła ramionami.
-Kiedyś dobrze mi szło. Ale nie ćwiczyłam odkąd poszłam do Hogwartu. – Wyznała. –Teraz nie mogę się wycofać, bo mama obiecała.
-No to nie za ciekawie. – Stwierdziła Lopez.
-No nie za bardzo. – Westchnęła Ruda. – A najgorsze jest to, że planowałam zostać w Hogwarcie na święta. Zjeżdża się moja rodzina w tym czasie. A oni nie wiedzą, że jestem czarownicą.
-A może, nie wiem wymyślisz, że musisz zostać, bo jako Prefekt masz obowiązki. – Zaproponowała Dorcas.
-Nie, to raczej nie przejdzie. A teraz musimy udać się na lekcje.- Zarządziła Lily. –Za 15 minut mamy transmutacje.


***
Lily usiadła w środkowym rzędzie w ostatniej ławce, Dorcas z przepraszającym spojrzeniem usiadła koło Blacka.  W drzwiach pojawił się Potter i z szelmowskim uśmieszkiem usiadł obok rudowłosej dziewczyny.
Nie będę zwracała na niego uwagi. Zajmę się lekcją, a w jego stronę nawet nie spojrzę. Cholera to trudne, kiedy ktoś się w ciebie wpatruje.
Do Sali weszła nauczycielka a wszelkie rozmowy ucichły.
-Dzień dobry. Dziś zajmiemy się dosyć trudną sztuką transmutacji człowieka. – Powiedziała surowym tonem McGonagall. – Będziecie pracować w parach. Wszelkie instrukcje macie na tablicy. Aby dokonać transmutacji musicie wypowiedzieć zaklęcie mocno skupić się na kolorze, jaki chcecie uzyskać. Do roboty.
Lily z westchnieniem odwróciła się do Pottera biorąc swoją różdżkę.
-Kto zaczyna? – Zapytał się chłopak.
-Możesz ty. – Mruknęła Lily. James skierował różdżkę w stronę oczu dziewczyny. Patrząc w jej zielone tęczówki. Wypowiedział zaklęcie.
-Coloris mutatio! – Skupił się przy tym na głębokiej, niebieskiej barwie. Po chwili kolor oczu Lily zmętniał, a na miejsce zielonej barwy pojawiła się niebieska. –Nie podoba mi się! – Wykrzyknął Potter, na co cała kasa wybuchła śmiechem.
-Co się Panu nie podoba Panie Potter? – Zapytała nauczycielka podchodząc.
-Kolor oczu Lily, wolę jak są zielone. – Wyznał chłopak. – Jak to cofnąć?
McGonagall uśmiechnęła się pobłażliwie.
-10 punktów dla Gryffindoru.  A cofa się zaklęciem Finite.
James po raz kolejny wycelował różdżką w oczy dziewczyny, która mu partnerowała.  Nie minęła 20 sekund a oczy Lily na powrót przybrały zielony odcień.  Potter bardzo zadowolony z siebie wyszczerzył do Lily zęby.
-Teraz ja! – Powiedziała Evans. – Coloris mutatio! – Wypowiedziała dziewczyna stanowczym głosem mając w myślach obraz żółtych ślepi. Gdy zobaczyła efekt, jaki osiągnęła nie mogła powstrzymać śmiechu. James sięgnął po lusterko i również się roześmiał. Jego oczy miały kanarkowo żółty odcień, co wyglądało komicznie.  
-Kolejne 10 punktów dla Gryfonów! – Zarządziła nauczycielka. – A teraz Panno Evans niech pani cofnie zaklęcie.
-Muszę? – Zapytała się Lily z wesołym uśmieszkiem. –Tak mu lepiej. –Klasa znowu ryknęła śmiechem.
-Tak Panno Evans, musi pan. Nawet gdyby Pan Potter musiał przez to gorzej wyglądać. – Rudowłosa z westchnieniem wymruczała przeciwzalkęcie. A tęczówki Pottera znowu przybrały orzechową barwę.
Do końca lekcji transmutować kolor oczu udało się tylko Remusowi i Annet.  Dziewczyna wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie. Pod koniec lekcji, surowa nauczycielka zmierzyła swoich uczniów wzrokiem.
-Na kolejną lekcje, proszę poćwiczyć transmutowanie koloru oczu. Mam nadzieję, że wszyscy państwo będziecie umieli to robić! Ponieważ, nie mam w zwyczaju rozwodzić się nad takim banalnym tematem więcej jak godzinę! Do wiedzenia. – Uczniowie wysypali się z klasy zmierzając na kolejną lekcje. 






 Dorcas podczas rozmowy z Lily 










Remus tłumaczący lekcje Ann.

3 komentarze:

  1. Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! *.* czekam na następną :) ~E .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu wspaniałe *-* ! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

      Usuń